Kamyki pamięci

Na poruszanych wiatrem stronach „Leksykonu..." położyłam kamyk. Taki „paperweight". Zrobiłam to bezwiednie. Dopiero po chwili pomyślałam – to jak kamienie na żydowskich grobach, symbole pamięci i więzi ze zmarłymi.

„Leksykon getta łódzkiego" pod redakcją Adama Sitarka i Ewy Wiatr też pełni taką rolę, przywraca pamięć o tamtych czasach, ludziach, miejscach.

 

Opublikowano: 05 listopada 2025

Publikacja ta jest kontynuacją wydanej 11 lat temu, także w Wydawnictwie UŁ, „Encyklopedii getta łódzkiego", stworzonej przez uwięzionych w getcie naukowców, badaczy, pisarzy i dziennikarzy. Dzieło to nie zostało ukończone, z zaplanowanych 1347 haseł zdążono opracować tylko 378. Dla współczesnych historyków, archiwistów i literaturoznawców wyzwaniem stało się dokończenie tego, co zostało rozpoczęte ponad 80 lat temu. Było to możliwe dzięki dokumentom zachowanym w Archiwum Państwowym w Łodzi, Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie, Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie i YIVO w Nowym Jorku. Jak piszą we wstępie redaktorzy – „Leksykon ma stanowić wyczerpującą podstawę do interdyscyplinarnych badań nad łódzką <dzielnicą zamkniętą> i popularyzować wiedzę na jej temat”.


Hasła w leksykonie ułożone są w porządku alfabetycznym. Każde z nich należy do określonej kategorii. Kategorie te to: Biografie, Instytucje, Miejsca, Przedmioty, Wydarzenia, Zjawiska oraz Pozostałe. Przyjrzyjmy się niektórym z nich. 


GWIAZDA DAWIDA (kat. Przedmioty) – symbol identyfikacji Żydów; wprowadzona została na terenie rejencji kalisko-łódzkiej w grudniu 1939 roku, miała kolor żółty, naszywano ją na prawej piersi i plecach. Noszenie jej było obowiązkowe, za jej brak  groziła kara śmierci. Gwiazdy Dawida  miały różne formy, zależne m.in. od mody – gdy do  łódzkiego getta  przybyli Żydzi deportowani z Rzeszy i Protektoratu, noszący gwiazdy z napisem „Jude” wewnątrz, tzw. gettowe „szyszki” zaczęły nosić podobne, było to wyznacznikiem statusu społecznego. W leksykonie przy tym haśle znajdziemy wizerunek gwiazdy Dawida, a także informację opatrzoną łacińskim słowem vide – vide Luksusowe łaty. To odsyłacz do innego hasła, zgodny z zaproponowaną przez archiwistów getta metodologią tworzenia haseł. W LUKSUSOWYCH ŁATACH znajdziemy m.in. informację, iż jedną z osób noszących takie oznakowanie była, co widać na zdjęciach, Helena Rumkowska, żona starszego brata Mordechaja Chaima Rumkowskiego.  Umieszczone przy jej nazwisku  vide odsyła nas z kolei  do niedokończonego projektu archiwistów, czyli wspomnianej już „Encyklopedii getta łódzkiego", gdzie znajdziemy o niej więcej informacji.


Jeszcze o dwóch hasłach z kategorii Przedmioty chciałabym wspomnieć. Pierwsze z nich to KARUZELA. Jak pamiętamy przy murze warszawskiego getta ustawiono, w czasie powstania w 1943 roku, wesołe miasteczko z karuzelą, w Litzmannstadt park rozrywki stanął latem 1942 roku  przy północno-zachodniej granicy getta. W Kronice getta łódzkiego pisano – „Dzieci z getta pielgrzymują w ten zakątek […] po tamtej stronie drutów […] widać dzieci, które się tam kręcą i wsiadają do wiszących na karuzeli łódek […] Przysłuchują się i przyglądają obcemu, dziwnemu światu…” Kolejne hasło to DYWANY, wydawałoby się – irracjonalne w takim miejscu, a jednak w trzech resortach w getcie, z pociętych na paseczki szmat, używanej odzieży i bielizny tkano dywany, które trafiały na niemiecki rynek. Były wśród nich kobierce z wzorami perskimi, kilimy w stylu art deco, chodniki o tematyce sportowej i ludowej, a także dywaniki dla dzieci, z pierrotami, Indianami czy  disnejowską Myszką Miki. Z frędzlami lub bez. W zbiorach Żydowskiego Instytutu Historycznego znajdują się trzy wykonane w getcie kilimy – największy z nich, zaprojektowany przez artystę Józefa Kownera, przedstawia scenę sortowania odpadów i napis w jidysz „Getto – Bądź Szczęśliwy”…


JÓZEFA KOWNERA, uznanego malarza pejzaży, martwych natur i portretów, który w getcie przy ulicy Gnieźnieńskiej prowadził salon artystyczny skupiający pisarzy, aktorów, muzyków i malarzy,  znajdziemy w kategorii Biografie. W niej umieszczeni zostali także Król Stanisław i Księżna Kentu, czyli po prostu SALOMON KRÓL, kierownik Centralnego Więzienia, który zmarł w getcie na tyfus oraz – wspomniana już – HELENA RUMKOWSKA, szczycąca się swoim nazwiskiem  plasującym  ją w elicie getta.  Jak czytamy w leksykonie – „naśmiewając się z jej rzekomo wysokiej pozycji, powtarzano pytanie: Wer kennt sie? (Kto ją zna?), skąd wzięło się przezwisko wynikające z gry słów”. I jeszcze jedno nazwisko, lekarza otolaryngologa, który pracował w szpitalu zakaźnym przy ulicy Wesołej. SALOMON STEFAN KWIAT przykuł moją uwagę, ponieważ wspominany był jako lekarz, który usiłował ratować przed wywózką do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem Ziulę Pacanowską. Jej biogramu nie znajdziemy ani w „Encyklopedii getta łódzkiego" ani w “Leksykonie…”. Czeka na swój czas?


Wszystkie hasła „Leksykonu…", zarówno te stworzone w getcie, jak i te opracowane współcześnie znaleźć można na stronie internetowej projektu leksykongetta.pl Poza hasłami jest tam też kalendarium najważniejszych wydarzeń w getcie, są biogramy autorów – tych historycznych i współczesnych, a także rozbudowana bibliografia. Strona będzie się rozrastać – zapewniają redaktorzy publikacji – pojawią się nowe hasła oraz dokumenty i ikonografia. Warto zaznaczyć, że współcześni badacze dodali „nowe konteksty rzeczywistości getta, które były niedostępne dla jego więźniów”. Przykładem może tu być hasło OBÓZ DLA DZIECI POLSKICH, opracowane przez Adama Sitarka. Do znanych już faktów z historii obozu dodaje on uwagi nt. przekłamań, jakie pojawiły się w narracji o nim, pisze też o wykorzystywaniu tragedii więźniów w polityce historycznej, co „przerodziło się w swoistą rywalizację na martyrologię między Polakami z Przemysłowej i Żydami z getta”. 


Obóz to oczywiście kategoria Miejsca. Jest ich w Leksykonie sporo, ja wspomnę tylko o dwóch niemieckich adresach – BERLIN i DUSSELDORF, skąd deportowano do getta łódzkiego tysiące tamtejszych Żydów, a także o budynku przedwojennej KASY CHORYCH przy ulicy Łagiewnickiej, gdzie początkowo istniał w getcie szpital, potem punkt zborny, a następnie resort krawiecki. Tam też mieścił się, już po wojnie, szpital położniczy. Dziś budynek jest zrujnowany. Tylko pamiątkowa tablica przypomina, że we wrześniu 1942 roku wywieziono ze szpitala i zamordowano nieznaną liczbę pacjentów.


Kolejna kategoria – Instytucje. Wybieram dwa przykłady  – WYDZIAŁ BIELIZNY I UBRAŃ oraz  WYDZIAŁ KAPELUSZNICZY. Ten pierwszy to resort, w którym – na zlecenie, między innymi, berlińskiej firmy „Josef Neckerman” - szyto suknie, ubranka dla dzieci, fartuchy, bieliznę i mundury. Resortem kierował  Leon Glazer, który zatrudnił młodocianych pracowników i przyuczał ich do zawodu, a poza tym zorganizował dla nich lekcje matematyki i języka żydowskiego. W tzw. „fabryce Glazera” działały kółka literackie, odbywały się przedstawienia teatralne, wydawana była gazetka, a młodzież dostawała darmowy obiad. Z kolei w Wydziale Kapeluszniczym robiono nie tylko kapelusze, ale również broszki ze skórzanych odpadków, paski szamotowe i sztuczne kwiaty. I – w maju 1942 roku – w oddziale przy Bałuckim Rynku, czterdzieści siedem  pracownic  realizowało zamówienie na milion różnego rodzaju puszków do pudru, które powstawały z bezwartościowych odpadków!


Z kategorii Zjawiska wymienić można CHŁOSTĘ, często była ona chłostą publiczną, jak ta w czerwcu 1941 roku na placu przy Bazarnej, gdzie na 25 ławkach  położono  i przywiązano 25 Żydów, których biczami wychłostali inni Żydzi. W więzieniu chłostą zajmowali się goje. I  jeszcze ERZAC, czyli zamiennik. ”Zamiast butów – jakieś drewniane wynalazki, zamiast pończoch, jakieś zszyte gałgany, zamiast jedzenia – głód…”


W kategorii Wydarzenia umieszczono hasło KONCERTY. „W Sali na Krawieckiej o piątej trzydzieści / Rojno, gwarno, tłocznie – szpilka się nie zmieści / Panie, tualety, wiew subtelnych woni / Całkiem jak przed wojną w łódzkiej filharmonii” – tak widział to satyryk, Marek Fogelbaum. Grano Bacha, Mozarta, Beethovena, Czajkowskiego, Liszta, utwory operetkowe. Orkiestrą dyrygowali Teodor Ryder i Dawid Bajgelman, na skrzypcach grała Bronka Rotsztatówna, solistka Łódzkiej Orkiestry Symfonicznej, ulubiona artystka getta. Ludzie byli spragnieni muzyki. Załamanie przyszło w styczniu 1944 roku, gdy zarządzono konfiskatę instrumentów. Pod młotek poszły wiolonczele, puzon, akordeon i 44 pary skrzypiec dla Hitlerjugend… Wśród nich znalazły się pewnie skrzypce Rotsztatówny.


Oskar Rosenfeld, dziennikarz, działacz syjonistyczny, tłumacz literatury jidysz, współautor „Kroniki" i „Encyklopedii getta łódzkiego", który przybył do Litzmannstadt piątym transportem z Pragi, zapisał 1 grudnia 1943 roku – „Słowo, język w historii ludzkości […] jest bardziej wiarygodnym świadkiem i źródłem prawdy niż inne materialne pomniki”. 


Słowa napisane wtedy i dziś. Każde z nich jest małym kamykiem pamięci.

 

Autorka: Joanna Sikorzanka.

Link do publikacji: TUTAJ.

 

Funduszepleu
Projekt Multiportalu UŁ współfinansowany z funduszy Unii Europejskiej w ramach konkursu NCBR